Patrzę na zegarek i już wiem, że jak zwykle będę spóźniona.
Biorę szybki prysznic i staram się poskromić moje niesforne blond włosy
ale jak zwykle one zwyciężają. Nie mam czasu już ich prostować więc tylko
przeczesuje je szczotką, zabieram torbę z podłogi i zbiegam po schodach. Jestem
z siebie dumna ponieważ mam czas zjeść śniadanie i wcale nie będę spóźniona
bardziej niż zwykle. W kuchni jest już mój starszy brat Edward, który jak
zawsze wita mnie ciepłym uśmiechem.
-Hej słoneczko. Wiesz, że nie wypada spóźniać się do szkoły
w ostatnim tygodniu? - Pyta z tym swoim drwiącym uśmieszkiem mówiącym ,,ja
jestem idealnym uczniem i synem a ty nie". Nienawidzę tego. To, że on ma
lepszą średnią ode mnie nie oznacza, że wolno mu wszystko.
- Witaj "idealny'' braciszku. -Starałam się zrobić
wszystko aby mój głos brzmiał jak najbardziej sarkastycznie.- Nie powinieneś
iść na uczelnię? Nie powinieneś się spóźniać w te ostatnie dni przed końcem
roku. -Zaśmiał się.. Dlaczego on to robi? Znam go siedemnaście lat a dalej nie
mogę go zrozumieć.
- Lexie, gdybyś mnie chociaż czasem słuchała wiedziała byś,
że zdałem już egzaminy i będę musiał iść tylko na rozdanie dyplomów. - I znowu
się śmieje. Dlaczego? Czy ja jestem aż tak śmieszna. Kocham ale bym zabiła. Nie
ma już ochoty na dłuższą konwersacje. Przewracam oczami i wychodzę z domu
kierując się w stronę mojego nowego mercedesa, którego ojciec podarował mi na
moje siedemnaste urodziny. Tak mój ojciec. Można by powiedzieć, że jest to
człowiek, którego przy dobrych wiatrach widuje ze trzy razy w miesiącu. Ale
oczywiście prezenty są regularne. Od pewnego czasu nie mówię do niego tato
tylko po prostu Rich. Moja mama nie ma nic przeciwko. Nawet się cieszy, że jego
dzieci uświadamiają mu jak bardzo się od nas oddalił z powodu pracy. Wsiadam do
samochodu. Pachnie tu morska bryzą. Tak przynajmniej jest napisane na
opakowaniu. Siedzę już na fotelu kierowcy kiedy dostrzegam rozpromienionego
Eda. Z czego on się do cholery cieszy? O nie, wiem zapomniałam kluczyków. Czy
on zawsze musi być ten lepszy? Podchodzi do mnie i puka w szybę. Otwieram ją z
wyrazem twarzy "ani słowa" ale on albo nie rozumie aluzji albo lubi
mnie denerwować.
- Lex, chyba zapomniałaś o...- weszłam mu w słowo
-Kluczykach! Tak wiem. - Może za bardzo się uniosłam? Ale co
to ma za znaczenie. On i tak się śmieje. To denerwujące. Ale chwała niebiosom
widzę jak podchodzi do nas Emma. To jego dziewczyna i zawsze się zjawia w
odpowiedniej chwili. Odrywa go ode mnie i całuje. Fu. Ale dla mnie to i lepiej
bo mam chwilę aby odjechać. Posyłam jej uśmiech i ruszam do szkoły. Jest już za
trzy ósma. Jej, mój rekord. Jestem przed czasem. Przed drzwiami do szkoły widzę
Ane, moją przyjaciółkę, która jest dumna widząc mnie przed ósmą. Znamy się już
dziewięć lat. Odkąd pamiętam zawsze była uśmiechnięta i bardzo rzadko można
było zobaczyć na jej twarzy smutek aż do teraz przez nie jakiego Chucka. To jej
chłopak. Strasznie się o niego martwi ponieważ wpadł ostatnio w nieciekawe
towarzystwo a jak by tego było mało w tym roku kończy szkołę i wyjeżdża na
studia. Problem tkwi w tym że nie w naszym, mieście LA tylko do Miami. Te plany
jednak mogą się nie spełnić gdyż od pewnego czasu zaniedbuje szkołę. Szczerze
mam nadzieję, że wyjedzie i da Anie spokój. Może to samolubne ale ten chłopak
to same problemy.
-Hej Lex. Co za nowość. -Woła Ana z drugiego końca parkingu.
Jej długie brązowe włosy powiewają na lekkim wietrze. Ku mojemu zdziwieniu
jesteśmy ubrane podobnie. Mamy na sobie krótkie jasno fioletowe spodenki i
koszulki na ramiączkach tyle że ja białą a ona siwą z napisem "love
summer". Po tym napisie przypomina mi się jak bardzo potrzebuję
odpoczynku. Na szczęście już niedługo. Tylko tydzień.
-Siemka Ana. Cóż kiedyś musi być ten pierwszy raz. -Zaśmiała
się mimo tego, że nie miał być to żart.
-Teraz widać jak bardzo mamy podobne gusta.
-No wiesz coś musi nas łączyć -I nagle dzwonek. Moje uszy
nienawidzą tego dźwięku.
-Dobra spadajmy już do klasy bo Swith będzie się nas czepiać
za spóźnienie na lekcje. A jeszcze tego by brakowało, że na koniec roku obniży
oceny ze sprawowanie.
Ruszyłyśmy szybkim krokiem do sali. Na szczęście przed
nauczycielką. Na matematyce siedzę z Samem. To mój dobry kolega od przeszło
piętnastu lat. Nasze matki znają się od dziecka więc kiedy Sam i jego rodzina
przeprowadzili się do LA to bardzo często się widzieliśmy. Kiedyś był to dla
nas przymus ale teraz jesteśmy przyjaciółmi. Na moje nieszczęście teraz mamy
układy równań czego nienawidzę Swith nie umie tłumaczyć. Jedyne co jej dobrze
wychodzi to tańczenie przed klasą kiedy to chodzi i sprawdza czy piszemy. Nasza
klasa jest pomalowana na żółto-zielono i dlatego czuję się jak bym była w
przedszkolu a nie w liceum. Szafki, które tu stają wyglądają na starsze od
samej pani Britch. To nauczycielka wuefu. Bardzo ją lubię gdyż nie wyciska z
nas ostatnich potów.
-Panno Argent! Proszę zająć miejsce a nie bujać w obłokach.
- Mówi swym jakże spokojnym ale jednocześnie wrednym głosem matematyczka. Zajmuję
miejsce a Sam wita mnie uśmiechem. Uwielbiam patrzeć jak się śmieje. Jest
naprawdę przystojny i dlatego się dziwię czemu nie znalazł sobie jeszcze
dziewczyny. Ma on jasno brązowe włosy spadające mu lekko na czoło. Jego kolor
oczu kojarzy mi się z oceanem, na który zawsze patrzę przez okno mojego pokoju.
Odzwierciedla to także jego osobowość gdyż zazwyczaj jest spokojny i miły ale
kiedy wybuchnie trudno go poskromić.
-Hej ślicznotko dzisiaj punktualna.
-Dlaczego wszystkich to dziwi? - Mówię miło ale w
podświadomości jestem zła na takie głupie słowa.
-Wiesz może dlatego, że od jakieś dwóch lat to nowość. - i
znowu posyła mi ten czarujący uśmiech. Ale w tej chwili nie jestem tym
zainteresowana. Do klasy wszedł strasznie przystojny nowy chłopak. Wow to
dziwne ostatni tydzień szkoły i nowy? Ale jakoś mi to nie przeszkadza. Trzy
miesiące temu zerwałam z chłopakiem i nikim się nie interesowałam aż do teraz.
Słyszę z tyłu rozmowy i wypowiedziane imię Liam. Chyba musi być jego. Jest on
ciemnym blondynem o pięknych oczach oraz zaraźliwym uśmiechu. Ma na sobie Białą
bluzkę z nadrukiem, dżinsy i czarne converse. Nagle spostrzegam, że jego piękne
błękitne oczy patrzą wprost na mnie. Rumienię się. Ale wytrzymuję spojrzenie
aby to on musiał puścić wzrok. Z mojego rozmarzenia wyciąga mnie szorstki głos
Swith.
-Droga młodzieży. Wiem, że jesteście niezwykle ciekawi co
mam wam do powiedzenia a teraz proszę o cisze. Oto wasz nowy kolega, który
przyjechał do nas z Anglii. Mam nadzieję, że przyjmiecie go otwarcie. Oto Liam
Herford. -Chłopak skinął głową na przywitanie i usiadł w wolnej ławce. Pierwszy
raz żałuję, że siedzę z Samem. -A teraz dość zamieszania, proszę otwórzcie
podręczniki na stronie 123 i zrobić zadanie 5,6,10,13 i 14 oraz gdy nie
skończycie w klasie w domu proszę zrobić zadanie 15,16 i 19 oraz dla chętnych
20. - Tak kochana Swith. Nie ma to jak milion zadań, nie tłumacząc tematu.
-Słońce nie chcę ci przerywać myślenia ale gapisz się na
niego jakieś 15 minut. - Głos Sama ledwo do mnie dotarł.
-Co? A tak. Ja po prostu patrzę kim on jest. Wiesz nowy i
tak dalej. Musze mu się dokładnie przyjrzeć. -Sam przewraca oczami, ale ja ma
to gdzieś. Liam usiadł w rzędzie obok dwie ławki dalej ode mnie. O kurde widzi
, że się gapię ale uśmiecha się. Dobrze, że usiadł z Travisem a nie z jakąś
dziewczyną, która zaraz by go podrywała. Odpowiadam uśmiechem i wracam do
zadań. Reszta lekcji mija tak jak zawsze. Robimy głupie zadania nie odzywając
się do siebie w obawie usłyszenia skrzeczącego głosu Swith, który nas upomina.
Jestem z siebie podwójnie dumna. Mam jeszcze pięć minut lekcji a zrobiłam wszystkie
zadania. To mój szczęśliwy dzień, o ile zagadam z tym, nowym to już będzie
spełnienie marzeń. I nagle tak dzięki radości. Dzwonek kończący lekcje. Ruszam
na Francuski z małą nadzieją, że Liam tez ma go w planie. Nagle czuje dotycz
czyjejś dłoni na moim barku. Wzdrygam się i widzę rękę Liama.
-Przepraszam jeśli cię przestraszyłem -Mówi słodko. ma
piękną barwę głosu. Uśmiecha się. -Jestem Liam, wiesz może gdzie jest Angielski
z panią Mark?
-Lexie -Podaję do niego dłoń i lekko ją ściskam. - Pani Mark
ma lekcje dwie klasy dalej pod 12. Jest miła jak ty jesteś miły. Transakcja
wiązana. -Znowu się do mnie uśmiecha. Odpowiadam tym samy. Matko jego oczy są
jeszcze piękniejsze z bliska.
-Dzięki, a ty masz tez angielski?
-Nie francuski.
-Szkoda-"wyjąłeś mi to z ust" myślę sobie.- Miałem
nadzieję, że będę z kimś kogo już znam. Trudno się zadomawiam. -Mówi z
brytyjskim akcentem. Niestety dzwonek. Cholerne urządzenie, które zakłóca
spokój wszystkim ludziom w jego zasięgu.
-Muszę już iść. Poradzisz sobie? -Patrzy na mnie z wyrazem
"czy wyglądam na zagubionego?'' ale i tak odpowiada.
-Pewnie było by mi raźniej iść z tobą ale postaram się to
jakoś przeżyć i nie zgubić się idąc te dwie klasy dalej. - Śmieję się
uprzejmie, a może słodko? Mniejsza o to muszę już iść. Macham na pożegnanie i
szybkim krokiem ruszam w stronę klasy. Dni mojej światłości minęły. Jestem
spóźniona. Pan Frounse gania mnie spojrzeniem ale już do tego przywykłam.
Reszta dnia mięła dość szybko. Niestety nie spotkałam Liama. Szkoda. Docieram
do domu po trzeciej i czuje zapach obiadu. Mama siedzi w kuchni i miesza coś w
garnku. Wnioskując po zapachu sądzę, że to pesto. Moja ulubiona potrawa.
-Witaj kochanie. Jak ci minął dzień? - Pyta mama jak by ją
to obchodziło. Ciężko stwierdzić czy mówi tak bo jest matka i musi czy serio
chce wiedzieć.
-Jak zawsze. Wszystko dobrze a tobie w pracy? - Nigdy nie
byłyśmy z mamą dość blisko abym, jej się zwierzała na temat tego kto mi się
podoba itp. Jedyną osobą w tej rodzinie, której to mówię jest Edward.
-W pracy kupa roboty. - Śmieję się. Co w tym śmiesznego?
- Ale udało mi się wrócić wcześniej i ugotować obiad. -Moja mam ma własną
firmę 'Technologi Corporation". Zarabia bardzo dużo pieniędzy i często
wyjeżdża służbowo. A jako że ojca cały czas nie ma jestem bardzo związana z
bratem.
-To dobrze. Nie często się to zdarza. Jest Edward?
-Nie wyszedł z Emmą. Mówił, że wróci późno. - Świetnie cały
dzień z mamą. Trzeba ubrać jakiś uśmiech i udawać, że wszystko jest wspaniale i
jak to się cieszę, że jest w domu albo udawać, że jestem chora i muszę leżeć.
Tak jak tylko zjem zdecydowanie to zrobię.
-Idę na górę rozpakować rzeczy. Zawołasz mnie na obiad?
-Jasne. Za jakieś piętnaście minut. - Mówi ale ja już jestem
w połowie drogi do pokoju. Mój pokój jest pomalowany na fioletowo. Meble są
nowoczesne w kolorze świerku. Na środku stoi łóżko z którego mam widok na
ocean. Po lewej stronie znajduje się biurko i moja własna biblioteczka. Książki
to mój drugi świat. Czytam je po nocach bo w dzień nie mam czasu. Na końcu
pokoju znajdują się dwie pary drzwi. Jedne do garderoby a drugie do łazienki.
Siadam na łóżku i zaczynam się rozpakowywać. Na ipodzie włączam piosenkę
"Us" zespołu Movement. To moja ulubiona. Po chwili słyszę wołanie
mamy. Idę na posiłek i kiedy tylko zjem mówię, że się źle czuje. Mama pozwala
mi pójść do pokoju a ja od razu wykorzystuje moment. Reszta wieczoru mija mi na
słuchaniu muzyki i przeglądaniem instagram'a. Nagle ktoś puka do drzwi i
rozpoznaje głos. "Skąd on wie gdzie mieszkam?" Pyta mnie moja
podświadomość. Tak teraz słyszę go głośniej, to Liam Herford.
Koniec rozdziału pierwszego. Kolejny pojawi się w następny piątek :) Niki&Cat
Bardzo mi się podoba. W sumie chyba pierwszy blog nie związany z fantastyką, który mnie zaciekawił więc masz u mnie wielkiego plusa. :) Spodobało mi się to, że nie zrobiłaś z Lexi idealnej, rozchwytywanej przez chłopaków dziewczynki, jak to w większości blogów jest. Jakoś do Liama się nie przekonałam.. Wydaje się zbyt idealny xd może zmienie zdanie przy kolejnym rozdziele, chciałabym aby Lexi była z Samem ♥ taka miłość z przyjaźni.. Uwielbiam również Edwarda, jest świetny i te jego teksty.. Aww ♥
OdpowiedzUsuńJedyny błąd jaki zauważyłam to słowo 'Emmom' nie powinno być przypadkiem 'Emmą'? Może się mylę ale moim zdaniem brzmi lepiej. :)
Proszę powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach, możesz pisać w kom na moim blogu, fajnie jakbyś również skomentowała.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ->
http://hopeisabitches.blogspot.com/ ♥
Dzięki za znalezienie błędu . Widziałyśmy, że można pisać to imię tak i tak ale oczywiście jeżeli "Emmą" brzmi lepiej to naturalnie możemy to zmienić. Wielkie dzięki za opinie i mamy nadzieję, że dalsze rozdziały będzie się równie mile czytać. Pozdrawiamy Niki oraz Cat. :) ♥
UsuńBardzo fajny blog, i tematyka też. Wyróżnia się, bardzo mi się podoba i czekam na dalszą część :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy ! Bardzo się cieszymy, że ci się podoba :) Pozdrawiamy Niki oraz Cat ♥
UsuńPrzyjemnie się czyta i ta nowoczesność (można tak to nazwać? ) Podoba mi się! :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy c; Pozdrawiamy Niki oraz Cat ♥
UsuńŚwietny pomysł! Mam nadzieję że akcja rozwijać się będzie szybko i w miarę realistycznie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
Emily Rose Malfoy
Wspaniale piszecie,miło się czyta.Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za miłe słowa! Napewno wejdziemy :) Pozdrawiamy Niki oraz Cat <3
UsuńPierwszy raz czytam coś tak świetnego :D Miło , że ktoś wpadł na coś ciekawego i robi to z głową , aby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńUkłady równań xd Przypadek?
OdpowiedzUsuńhahahah nie sądze , tu wszystkoo zostało zaplanowane :D / Cat ( Cynka)
UsuńBardzo ciekawy blogspot :) Będę tu częściej :) Mój ask ---> http://ask.fm/ArianaPhotosGrande
OdpowiedzUsuńjeny, dziewczyny to jest boskie :D / Majka K.
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że ci się podoba ! :D
Usuń