piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 1

      Patrzę na zegarek i już wiem, że jak zwykle będę spóźniona. Biorę szybki prysznic i staram się poskromić moje niesforne blond  włosy ale jak zwykle one zwyciężają. Nie mam czasu już ich prostować więc tylko przeczesuje je szczotką, zabieram torbę z podłogi i zbiegam po schodach. Jestem z siebie dumna ponieważ mam czas zjeść śniadanie i wcale nie będę spóźniona bardziej niż zwykle. W kuchni jest już mój starszy brat Edward, który jak zawsze wita mnie ciepłym uśmiechem.
-Hej słoneczko. Wiesz, że nie wypada spóźniać się do szkoły w ostatnim tygodniu? - Pyta z tym swoim drwiącym uśmieszkiem mówiącym ,,ja jestem idealnym uczniem i synem a ty nie". Nienawidzę tego. To, że on ma lepszą średnią ode mnie nie oznacza, że wolno mu wszystko.
- Witaj "idealny'' braciszku. -Starałam się zrobić wszystko aby mój głos brzmiał jak najbardziej sarkastycznie.- Nie powinieneś iść na uczelnię? Nie powinieneś się spóźniać w te ostatnie dni przed końcem roku. -Zaśmiał się.. Dlaczego on to robi? Znam go siedemnaście lat a dalej nie mogę go zrozumieć.
- Lexie, gdybyś mnie chociaż czasem słuchała wiedziała byś, że zdałem już egzaminy i będę musiał iść tylko na rozdanie dyplomów. - I znowu się śmieje. Dlaczego? Czy ja jestem aż tak śmieszna. Kocham ale bym zabiła. Nie ma już ochoty na dłuższą konwersacje. Przewracam oczami i wychodzę z domu kierując się w stronę mojego nowego mercedesa, którego ojciec podarował mi na moje siedemnaste urodziny. Tak mój ojciec. Można by powiedzieć, że jest to człowiek, którego przy dobrych wiatrach widuje ze trzy razy w miesiącu. Ale oczywiście prezenty są regularne. Od pewnego czasu nie mówię do niego tato tylko po prostu Rich. Moja mama nie ma nic przeciwko. Nawet się cieszy, że jego dzieci uświadamiają mu jak bardzo się od nas oddalił z powodu pracy. Wsiadam do samochodu. Pachnie tu morska bryzą. Tak przynajmniej jest napisane na opakowaniu. Siedzę już na fotelu kierowcy kiedy dostrzegam rozpromienionego Eda. Z czego on się do cholery cieszy? O nie, wiem zapomniałam kluczyków. Czy on zawsze musi być ten lepszy? Podchodzi do mnie i puka w szybę. Otwieram ją z wyrazem twarzy "ani słowa" ale on albo nie rozumie aluzji albo lubi mnie denerwować.
- Lex, chyba zapomniałaś o...- weszłam mu w słowo
-Kluczykach! Tak wiem. - Może za bardzo się uniosłam? Ale co to ma za znaczenie. On i tak się śmieje. To denerwujące. Ale chwała niebiosom widzę jak podchodzi do nas Emma. To jego dziewczyna i zawsze się zjawia w odpowiedniej chwili. Odrywa go ode mnie i całuje. Fu. Ale dla mnie to i lepiej bo mam chwilę aby odjechać. Posyłam jej uśmiech i ruszam do szkoły. Jest już za trzy ósma. Jej, mój rekord. Jestem przed czasem. Przed drzwiami do szkoły widzę Ane, moją przyjaciółkę, która jest dumna widząc mnie przed ósmą. Znamy się już dziewięć lat. Odkąd pamiętam zawsze była uśmiechnięta i bardzo rzadko można było zobaczyć na jej twarzy smutek aż do teraz przez nie jakiego Chucka. To jej chłopak. Strasznie się o niego martwi ponieważ wpadł ostatnio w nieciekawe towarzystwo a jak by tego było mało w tym roku kończy szkołę i wyjeżdża na studia. Problem tkwi w tym że nie w naszym, mieście LA tylko do Miami. Te plany jednak mogą się nie spełnić gdyż od pewnego czasu zaniedbuje szkołę. Szczerze mam nadzieję, że wyjedzie i da Anie spokój. Może to samolubne ale ten chłopak to same problemy.
-Hej Lex. Co za nowość. -Woła Ana z drugiego końca parkingu. Jej długie brązowe włosy powiewają na lekkim wietrze. Ku mojemu zdziwieniu jesteśmy ubrane podobnie. Mamy na sobie krótkie jasno fioletowe spodenki i koszulki na ramiączkach tyle że ja białą a ona siwą z napisem "love summer". Po tym napisie przypomina mi się jak bardzo potrzebuję odpoczynku. Na szczęście już niedługo. Tylko tydzień.
-Siemka Ana. Cóż kiedyś musi być ten pierwszy raz. -Zaśmiała się mimo tego, że nie miał być to żart.
-Teraz widać jak bardzo mamy podobne gusta.
-No wiesz coś musi nas łączyć -I nagle dzwonek. Moje uszy nienawidzą tego dźwięku.
-Dobra spadajmy już do klasy bo Swith będzie się nas czepiać za spóźnienie na lekcje. A jeszcze tego by brakowało, że na koniec roku obniży oceny ze sprawowanie.
Ruszyłyśmy szybkim krokiem do sali. Na szczęście przed nauczycielką. Na matematyce siedzę z Samem. To mój dobry kolega od przeszło piętnastu lat. Nasze matki znają się od dziecka więc kiedy Sam i jego rodzina przeprowadzili się do LA to bardzo często się widzieliśmy. Kiedyś był to dla nas przymus ale teraz jesteśmy przyjaciółmi. Na moje nieszczęście teraz mamy układy równań czego nienawidzę Swith nie umie tłumaczyć. Jedyne co jej dobrze wychodzi to tańczenie przed klasą kiedy to chodzi i sprawdza czy piszemy. Nasza klasa jest pomalowana na żółto-zielono i dlatego czuję się jak bym była w przedszkolu a nie w liceum. Szafki, które tu stają wyglądają na starsze od samej pani Britch. To nauczycielka wuefu. Bardzo ją lubię gdyż nie wyciska z nas ostatnich potów.
-Panno Argent! Proszę zająć miejsce a nie bujać w obłokach. - Mówi swym jakże spokojnym ale jednocześnie wrednym głosem matematyczka. Zajmuję miejsce a Sam wita mnie uśmiechem. Uwielbiam patrzeć jak się śmieje. Jest naprawdę przystojny i dlatego się dziwię czemu nie znalazł sobie jeszcze dziewczyny. Ma on jasno brązowe włosy spadające mu lekko na czoło. Jego kolor oczu kojarzy mi się z oceanem, na który zawsze patrzę przez okno mojego pokoju. Odzwierciedla to także jego osobowość gdyż zazwyczaj jest spokojny i miły ale kiedy wybuchnie trudno go poskromić.
-Hej ślicznotko dzisiaj punktualna.
-Dlaczego wszystkich to dziwi? - Mówię miło ale w podświadomości jestem zła na takie głupie słowa.
-Wiesz może dlatego, że od jakieś dwóch lat to nowość. - i znowu posyła mi ten czarujący uśmiech. Ale w tej chwili nie jestem tym zainteresowana. Do klasy wszedł strasznie przystojny nowy chłopak. Wow to dziwne ostatni tydzień szkoły i nowy? Ale jakoś mi to nie przeszkadza. Trzy miesiące temu zerwałam z chłopakiem i nikim się nie interesowałam aż do teraz. Słyszę z tyłu rozmowy i wypowiedziane imię Liam. Chyba musi być jego. Jest on ciemnym blondynem o pięknych oczach oraz zaraźliwym uśmiechu. Ma na sobie Białą bluzkę z nadrukiem, dżinsy i czarne converse. Nagle spostrzegam, że jego piękne błękitne oczy patrzą wprost na mnie. Rumienię się. Ale wytrzymuję spojrzenie aby to on musiał puścić wzrok. Z mojego rozmarzenia wyciąga mnie szorstki głos Swith.
-Droga młodzieży. Wiem, że jesteście niezwykle ciekawi co mam wam do powiedzenia a teraz proszę o cisze. Oto wasz nowy kolega, który przyjechał do nas z Anglii. Mam nadzieję, że przyjmiecie go otwarcie. Oto Liam Herford. -Chłopak skinął głową na przywitanie i usiadł w wolnej ławce. Pierwszy raz żałuję, że siedzę z Samem. -A teraz dość zamieszania, proszę otwórzcie podręczniki na stronie 123 i zrobić zadanie 5,6,10,13 i 14 oraz gdy nie skończycie w klasie w domu proszę zrobić zadanie 15,16 i 19 oraz dla chętnych 20. - Tak kochana Swith. Nie ma to jak milion zadań, nie tłumacząc tematu.
-Słońce nie chcę ci przerywać myślenia ale gapisz się na niego jakieś 15 minut. - Głos Sama ledwo do mnie dotarł.
-Co? A tak. Ja po prostu patrzę kim on jest. Wiesz nowy i tak dalej. Musze mu się dokładnie przyjrzeć. -Sam przewraca oczami, ale ja ma to gdzieś. Liam usiadł w rzędzie obok dwie ławki dalej ode mnie. O kurde widzi , że się gapię ale uśmiecha się. Dobrze, że usiadł z Travisem a nie z jakąś dziewczyną, która zaraz by go podrywała. Odpowiadam uśmiechem i wracam do zadań. Reszta lekcji mija tak jak zawsze. Robimy głupie zadania nie odzywając się do siebie w obawie usłyszenia skrzeczącego głosu Swith, który nas upomina. Jestem z siebie podwójnie dumna. Mam jeszcze pięć minut lekcji a zrobiłam wszystkie zadania. To mój szczęśliwy dzień, o ile zagadam z tym, nowym to już będzie spełnienie marzeń. I nagle tak dzięki radości. Dzwonek kończący lekcje. Ruszam na Francuski z małą nadzieją, że Liam tez ma go w planie. Nagle czuje dotycz czyjejś dłoni na moim barku. Wzdrygam się i widzę rękę Liama.
-Przepraszam jeśli cię przestraszyłem -Mówi słodko. ma piękną barwę głosu. Uśmiecha się. -Jestem Liam, wiesz może gdzie jest Angielski z panią Mark?
-Lexie -Podaję do niego dłoń i lekko ją ściskam. - Pani Mark ma lekcje dwie klasy dalej pod 12. Jest miła jak ty jesteś miły. Transakcja wiązana. -Znowu się do mnie uśmiecha. Odpowiadam tym samy. Matko jego oczy są jeszcze piękniejsze z bliska.
-Dzięki, a ty masz tez angielski?
-Nie francuski.
-Szkoda-"wyjąłeś mi to z ust" myślę sobie.- Miałem nadzieję, że będę z kimś kogo już znam. Trudno się zadomawiam. -Mówi z brytyjskim akcentem. Niestety dzwonek. Cholerne urządzenie, które zakłóca spokój wszystkim ludziom w jego zasięgu.
-Muszę już iść. Poradzisz sobie? -Patrzy na mnie z wyrazem "czy wyglądam na zagubionego?'' ale i tak odpowiada.
-Pewnie było by mi raźniej iść z tobą ale postaram się to jakoś przeżyć i nie zgubić się idąc te dwie klasy dalej. - Śmieję się uprzejmie, a może słodko? Mniejsza o to muszę już iść. Macham na pożegnanie i szybkim krokiem ruszam w stronę klasy. Dni mojej światłości minęły. Jestem spóźniona. Pan Frounse gania mnie spojrzeniem ale już do tego przywykłam. Reszta dnia mięła dość szybko. Niestety nie spotkałam Liama. Szkoda. Docieram do domu po trzeciej i czuje zapach obiadu. Mama siedzi w kuchni i miesza coś w garnku. Wnioskując po zapachu sądzę, że to pesto. Moja ulubiona potrawa.
-Witaj kochanie. Jak ci minął dzień? - Pyta mama jak by ją to obchodziło. Ciężko stwierdzić czy mówi tak bo jest matka i musi czy serio chce wiedzieć.
-Jak zawsze. Wszystko dobrze a tobie w pracy? - Nigdy nie byłyśmy z mamą dość blisko abym, jej się zwierzała na temat tego kto mi się podoba itp. Jedyną osobą w tej rodzinie, której to mówię jest Edward.
-W pracy kupa roboty. - Śmieję się. Co w tym śmiesznego?  - Ale udało mi się wrócić wcześniej i ugotować obiad. -Moja mam ma własną firmę 'Technologi Corporation". Zarabia bardzo dużo pieniędzy i często wyjeżdża służbowo. A jako że ojca cały czas nie ma jestem bardzo związana z bratem.
-To dobrze. Nie często się to zdarza. Jest Edward?
-Nie wyszedł z Emmą. Mówił, że wróci późno. - Świetnie cały dzień z mamą. Trzeba ubrać jakiś uśmiech i udawać, że wszystko jest wspaniale i jak to się cieszę, że jest w domu albo udawać, że jestem chora i muszę leżeć. Tak jak tylko zjem zdecydowanie to zrobię.
-Idę na górę rozpakować rzeczy. Zawołasz mnie na obiad?
-Jasne. Za jakieś piętnaście minut. - Mówi ale ja już jestem w połowie drogi do pokoju. Mój pokój jest pomalowany na fioletowo. Meble są nowoczesne w kolorze świerku. Na środku stoi łóżko z którego mam widok na ocean. Po lewej stronie znajduje się biurko i moja własna biblioteczka. Książki to mój drugi świat. Czytam je po nocach bo w dzień nie mam czasu. Na końcu pokoju znajdują się dwie pary drzwi. Jedne do garderoby a drugie do łazienki. Siadam na łóżku i zaczynam się rozpakowywać. Na ipodzie włączam piosenkę "Us" zespołu Movement. To moja ulubiona. Po chwili słyszę wołanie mamy. Idę na posiłek i kiedy tylko zjem mówię, że się źle czuje. Mama pozwala mi pójść do pokoju a ja od razu wykorzystuje moment. Reszta wieczoru mija mi na słuchaniu muzyki i przeglądaniem instagram'a. Nagle ktoś puka do drzwi i rozpoznaje głos. "Skąd on wie gdzie mieszkam?" Pyta mnie moja podświadomość. Tak teraz słyszę go głośniej, to Liam Herford.





Koniec rozdziału pierwszego. Kolejny pojawi się w następny piątek :) Niki&Cat 

15 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba. W sumie chyba pierwszy blog nie związany z fantastyką, który mnie zaciekawił więc masz u mnie wielkiego plusa. :) Spodobało mi się to, że nie zrobiłaś z Lexi idealnej, rozchwytywanej przez chłopaków dziewczynki, jak to w większości blogów jest. Jakoś do Liama się nie przekonałam.. Wydaje się zbyt idealny xd może zmienie zdanie przy kolejnym rozdziele, chciałabym aby Lexi była z Samem ♥ taka miłość z przyjaźni.. Uwielbiam również Edwarda, jest świetny i te jego teksty.. Aww ♥
    Jedyny błąd jaki zauważyłam to słowo 'Emmom' nie powinno być przypadkiem 'Emmą'? Może się mylę ale moim zdaniem brzmi lepiej. :)
    Proszę powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach, możesz pisać w kom na moim blogu, fajnie jakbyś również skomentowała.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ->
    http://hopeisabitches.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za znalezienie błędu . Widziałyśmy, że można pisać to imię tak i tak ale oczywiście jeżeli "Emmą" brzmi lepiej to naturalnie możemy to zmienić. Wielkie dzięki za opinie i mamy nadzieję, że dalsze rozdziały będzie się równie mile czytać. Pozdrawiamy Niki oraz Cat. :) ♥

      Usuń
  2. Bardzo fajny blog, i tematyka też. Wyróżnia się, bardzo mi się podoba i czekam na dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy ! Bardzo się cieszymy, że ci się podoba :) Pozdrawiamy Niki oraz Cat ♥

      Usuń
  3. Przyjemnie się czyta i ta nowoczesność (można tak to nazwać? ) Podoba mi się! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny pomysł! Mam nadzieję że akcja rozwijać się będzie szybko i w miarę realistycznie ;)
    Pozdrawiam i weny życzę
    Emily Rose Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniale piszecie,miło się czyta.Zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za miłe słowa! Napewno wejdziemy :) Pozdrawiamy Niki oraz Cat <3

      Usuń
  6. Pierwszy raz czytam coś tak świetnego :D Miło , że ktoś wpadł na coś ciekawego i robi to z głową , aby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Układy równań xd Przypadek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahah nie sądze , tu wszystkoo zostało zaplanowane :D / Cat ( Cynka)

      Usuń
  8. Bardzo ciekawy blogspot :) Będę tu częściej :) Mój ask ---> http://ask.fm/ArianaPhotosGrande

    OdpowiedzUsuń
  9. jeny, dziewczyny to jest boskie :D / Majka K.

    OdpowiedzUsuń