sobota, 21 marca 2015

Rozdział 16

  Czułam się strasznie dziwnie. Było mi tak głupio, ale nie wiem dlaczego. Przecież mnie i Liama nic nie łączy. Miałam swoją szansę, której nie wykorzystałam i tego nie zmienię. Widać, że go i London coś łączyło. Znali się bardzo długo a mnie i jego? Nic. Muszę się ogarnąć. W tej samej chwili ostatnia łza spłynęła mi po policzku. Weszłam do kuchni, w której rządził Ben i wtedy doszło do mnie, że jestem strasznie głodna?
-Co jest Lex? - Spytał Ben nie odrywając wzroku od deski do krojenia. Nie wiem czy on wyczuł, że coś jest nie tak? Potrząsnęłam głową.
-Wszystko dobrze. Właściwie jeszcze tak dobrze się nie czułam odkąd jestem w Anglii. - Nie wiem dlaczego, ale była to prawda. W końcu przestanę myśleć o Li i o tym co by było gdyby. On jest zajęty i ja też mam swoją misję. Wrócić do domu i mojej mamy. Nie ważne czy nią jest czy nie.
-To świetnie.
-Co jemy?
-Pesto z suszonymi pomidorami.
-Angielska kolacja co? - Zaśmiał się pod nosem.
-Ta. O angielskiej godzinie. - Pokazał głową na zegarek. Pokazywał 23.00.
-Lex. Pogadamy? - Za moimi plecami usłyszałam głos Liama. Niech go szlak.
-Jasne. - Podszedł na balkon i gestem głowy zrozumiałam, że mam iść za nim.
-O czym chcesz pogadać?
-No wiesz. Słuchaj mnie i London nic nie łączy. Może kiedyś, ale...
-Przestań. To nie moja sprawa Li. Widzę jak ona na ciebie patrzy. Wyglądacie razem bardzo słodko a ja nie szukam miłości tylko drogi do domu. Zresztą już o tym rozmawialiśmy. Mieliśmy nie być razem. - z balkonu można było zobaczyć połowę miasta Brighton. Z tego co było mi wiadomo było ono średniej wielkości. Teraz wieczorem, w świetle księżyca wyglądało jak milion gwiazd porozrzucanych po ziemi. Wiatr powiewał lekko, dając mojej twarzy chwilę ulgi od dość ciepłej letniej pogody, która - o dziwo- była też w Brytanii.
- Lexie ja mówię prawdę. Od kiedy Ciebie ujrzałem... ja się w tobie zakochałem od pierwszego wejrzenia. Kiedy zobaczyłem ciebie w klasie parzącą się na mnie tymi swoimi niebieskimi jak diamenty oczami, wiedziałem, że nie chce znać już nikogo innego tylko ciebie! Może to jest dziwne, ale wiedziałem, że jesteś tą jedyną, moje serce powiedziało mi tak , ale rozum wiedział, że nie mogę się w tobie zakochać ponieważ muszę ciebie porwać a potem oddać mojemu szefowi. Lecz chyba po raz pierwszy w życiu tego dnia po tym jak poszedłem do ciebie po lekcje wiedziałem, że muszę posłuchać się tego co mówi mi moje serce a nie rozum, którego się trzymałem od lat. Wiedziałem też, że nie mogę pozwolić abyś wpadła w ręce Anakondy. Musiałem to jakoś powstrzymać. Sprzeciwiłem się temu wszystkiemu dla Ciebie! Lexie Argent zrobił bym dla ciebie wszystko.
   Nie wiedziałam co powiedzieć. Nagle wszystko co sobie wmawiałam przestało być takie prawdziwe. Nie mogę oszukiwać sama siebie. On zawsze wszystko komplikuje. Jak mogę mu powiedzieć, że nic do niego nie czuję, jak wcale tak nie myślę. Ile można kłamać? Ta chwila ciągnie się w nieskończoność. Muszę coś powiedzieć. Byłam już gotowa skłamać, ale jak tylko podniosłam głowę i spojrzałam w te jego piękne, głębokie niebieskie oczy nie byłam pewna co chcę zrobić.
-Liam, mamy teraz ważne sprawy. Nie ma tu miejsca na jakieś tam romanse. Poza tym jak ty to sobie wyobrażasz. Jeszcze nie dawno wbiłabym ci nóż w plecy. To nie wyjdzie. Przepraszam. Jeszcze do tego wszystkiego London. Nie mam siły na takie gierki.
-Na co? Boisz się, że naprawdę mnie kochasz i cię zranię tak? I poza tym "jakiś tam romans'? Serio tak myślisz?
-Oczywiście, że nie! -Nie zależnie on mojej woli podniósł mi się głos prawie do krzyku a Liam już całkiem wybuch.
-Ale tak powiedziałaś Lex! Co to ma być!? To ty prowadzisz jakieś gierki! Nie ja wybiegłem z pokoju jak się z kimś całowałaś tylko ty! - Kontem oka zobaczyłam jak zbierają się wszyscy koło drzwi aby posłuchać naszej kutni.
- Li, przestań. Wszyscy nas słyszą. -Powiedziałam to najciszej jak tylko umiałam.
-I bardzo dobrze! Jak możesz być taka nie zdecydowana. Raz coś do mnie czujesz a raz nie?! Zastanów się nad sobą.
    Wyszedł z balkonu nie patrząc nikomu w oczy. Teraz już sama nie wiem co z moim życiem jest nie tak. Widziałam triumf na twarzy London. Nie rozumiem co jej takiego zrobiłam. Jak widać zawsze albo ja coś musiałam zepsuć albo życie podkładało mi ciągle kłody pod moje obolałe nogi. Wszyscy dalej z szeroko otwartymi oczami gapili się na mnie jakbym zrobiła coś naprawdę złego, ale tak nie było. Nie zastanawiając się nad tym poszłam do łazienki wziąć długą odprężającą kąpiel w nadziei, że chodź na chwilę odetchnę od tych wszystkich spraw i problemów oraz znajdę dość rozsądne rozwiązanie jeśli chodzi o Li.
     Łazienka tak samo jak reszta apartamentu była nowoczesna. Dość duża i przestronna. Rozebrałam się i wskoczyłam do cieplutkiej wody z bąbelkami. Od razu poziom stresu opadł do zera. Dobra czas się zastanowić nad Liamem, bo w stosunku do niego miałam dość dziwne uczucia, niby coś do niego czułam, ale nie do końca byłam pewna tego uczucia. Bardzo lubiłam jego osobowość oraz sposób w jakim na mnie patrzył, tak jakbym był dla niego całym światem... ale ta London! Ona wszystko psuła. Czemu tak bardzo mnie nie lubiła? Może jednak Liam nic do niej nie czuje? Może ona chce się po prostu na mnie zemścić? Tylko za co? Nie miałam pojęcia, przecież dopiero co ją poznałam. Ahh, czemu życie musi być takie brutalne ? I jeszcze to co powiedziałam Liamowi, to nie tak miło brzmieć, nie chciałam go zranić, do tego jego wyznanie. To co mi powiedział musiało go wiele kosztować. Te słowa szły prosto z jego serca... muszę to naprawić... muszę go przeprosić, powiedzieć, żeby dał mi jeszcze czas, abym mogła zastanowić się nad tym czy tego na pewno chcę, albo nie, może jednak mu tego nie mówić, bo znowu mnie źle zrozumie i uzna, że zwlekam z tym ponieważ  nie wiem czy coś do niego czuje. Po prostu go przeproszę, tak to będzie najlepsze rozwiązuje tej sytuacji, a potem los sam rozwiąże co dalej.
      Stella... mimo, że nie znałam jej zbyt długo to bardzo ją lubiłam, pewnie gdyby nie zginęła mogłabym ją uznać za swoją przyjaciółkę. Bardzo przykro jest mi z powodu Dylana. Chłopak męczy się jak nie wiem. Najpierw stracił rodziców, których zabił Czarna Anakonda, a teraz jeszcze jego siostra, która prawdopodobnie była jego ostatnią bliską osobą. Z jednej strony wiedziałam jak się czuje ale z drugiej ja nigdy nie straciłam w tak małym odstępie czasu wszystkich na których mi zależało.
A jeśli już o tym mowa to muszę się jak najwięcej dowiedzieć na temat swoich prawdziwych rodziców. Co się z nimi stało i jakim cudem znalazłam się u Richa. Ciekawe czy Edward wiedział coś na ten temat, a jak tak to czemu mi nigdy o tym nie powiedział ? Jezu tak bardzo chciałbym znów usłyszeć ten jego chamski, arogancki śmiech i teksty.
     Kolejną zagadką był Czarny Anakonda. Jedyne informacje jakie posiadałam to, to że był szefem angielskiej mafii oraz że pracował tam Dylan, Liam, Bellemy, Stella i London. Nic poza tym. Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi chciałabym poznać chodź połowę odpowiedzi na nie.
- Jesteś tam Lex? - spytał Ben zmartwionym głosem.
-Ta. - Chciałam powiedzieć, że niestety woda nie pochłonęła mnie żywcem i nadal żyję. - Zaraz wychodzę.
     Nie miałam na to ochoty. I jeszcze ta świadomość, że mam pokój z London. Może to i lepiej. Mogła by mnie zasztyletować w nocy. Wyszłam szybko z wanny i ubrałam się w moją "piżamę ", która składała się z rozciągniętego T-shert'u z napisem "I'm more that u can see". Hmmm jaki prawdziwy cytat. Do tego dresy i buty emu. Wysuszyłam włosy, czego zwykle nie robię i szybko wyszłam z łazienki.
-Hej! Gdzie lecisz? - Zawołał zaspanym głosem Dylan.
-Muszę przeprosić Liama.
-To ustaw się w kolejce słonko, bo moja siostra właśnie z nim gada. - Czułam jak zalewa mnie krew ale nie dawałam po sobie tego poznać.
-Dzięki za info. Co oglądacie?
-"Szybcy i wściekli" 5. - Krzyknął Ben idąc z kuchni z popcornem. Leciała z niego para czyli był świeżo zrobiony.
-Nie ma lepszych filmów? - Spojrzeli na mnie takim wzrokiem jak bym ich co najmniej zwyzywała. Podniosłam ręce w geście kapitulacji i usiadłam na fotelu przed telewizorem.
      Mój brat był fanem tego filmu więc znałam każdą jego część na pamięć. Może dlatego mi już zbrzydł. Kiedy siedziałam przed telewizorem a kolejne minuty leciały czułam, że odpływam. Moja głowa robiła się strasznie ciężka i kiedy już miałam odpłynąć w sen usłyszałam chrapanie. Cała trójka spała. Film trwał dopiero 20 minut, ale jak widać to wystarczyło. Zgasiłam telewizor i zaczęłam iść w stronę mojej tymczasowej sypialni. W środku była London.
-Co cię tak dziwi? - Powiedziała jak zawsze szorstkim głosem. -  Ja też niestety tu śpię.
-Tak. Niestety. - Zapomniałam, że miałam porozmawiać z Li. Trzasnęłam drzwiami, co wcale nie było celowe, ale cieszyłam się, że tak się stało, bo moje zwykłe wyjście zmieniło się w wielkie wyjście. Światło w łazience się nie świeciło więc musiał być u siebie w sypialni.
      Podeszłam do jego drzwi i zanim zapukałam zaczęłam się zastanawiać co ja mu tak właściwie powiem. "Sory, że zraniłam twoje uczucia, ale ja sama nie wiem co czuję"? To jest zły plan. Odsunęłam się od drzwi, ale jak zawsze za późno. W tej chwili wyszedł z pokoju.
-Hej, Lex. Przepraszam za tamto. - Co? On mnie przeprasza? Czy może istnieć bardziej idealny chłopak? - Przesadziłem i zrozumiem jak nie będziesz chciała ze mną gadać.
-Ty mnie przepraszasz? To ja się okropnie zachowałam i jest mi strasznie głupio. - Liam się uśmiechnął. - Co cię tak śmieszy?
-I ty mówisz, że do siebie nie pasujemy? Ale to już nie ważne. Rozumiem, że popełniłem błąd i dzięki tobie zrozumiałem, że naprawdę coś czuję do London. Ona się naprawdę zmieniła i chce spróbować jeszcze raz. A co mi szkodzi. Kto wie może jutro umrę. A w naszej sytuacji to bardzo prawdopodobne.
-Tak. Ciesze się, że jesteście razem. Może w końcu przestanie na mnie patrzeć jak na cel do zniszczenia. - Oboje się zaśmialiśmy. Ale to chyba się nie zdarzy. Ona mnie po prostu nie toleruje. - Liam nie zrozum mnie źle, ale padam z nóg i...
-Chciałem powiedzieć to samo. Mam nadzieję, że te głąby obudzą się w nocy i pójdą na normalne łóżka bo rano będą połamani i żaden z nich pożytek nie będzie.
-Dobranoc.
     Kiedy weszłam do pokoju London już spała. "Całe szczęście". Kiedy zasypiałam po policzkach zaczęły mi lecieć słone łzy. To nie zależało ode mnie. Zachowuje się jak jedna z dziewczyn w amerykańskich programach, ale moje emocje nie dają za wygraną. Udaje wojownika, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Jestem siedemnastoletnią dziewczyną, która skończyła liceum, ale nie zjawiła się na rozdanie świadectw bo została porwana. To jest już powód do załamania nerwowego. Wszyscy chcą mnie zabić a teraz chłopak, w którym najprawdopodobniej jestem zakochana ma dziewczynę i to z mojej winy. Matko ja naprawdę mam depresję. Potrzebuje psychologa. Potrzebuje spokoju. Blizny, które zostały na mojej duszy już na zawsze będą mi towarzyszyć i to tego uczucia nie mogę znieść. Chciała bym czasem zgłosić nie przygotowanie do życia. Kiedy tak rozmyślam o wszystkim i o niczym sen łapczywie odciąga mnie w zaświaty. Moje największe marzenie to się już nie obudzić. Zostać tam gdzie moja podświadomość tego pragnie. Niestety jak widać moje marzenia się nie spełniają, już nie.

Kochani oficjalnie ogłaszamy, że nowe rozdziały będą się pojawiały od piątku do niedzieli DO 24.00 ponieważ nie jesteśmy w stanie inaczej. Przepraszamy, że wczoraj nie było, ale właśnie (jest 23.04) napisałyśmy ten więc widzicie możemy pisać tylko po nocach bo tak mamy czas. Bierzemy się za kolejny.
Kochamy was Niki i Cat

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że Li jej powiedział prawdę, ale co to do cholery ma znaczyć, że on się z London spiknął?? :o Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń